Tak, może trudno w to uwierzyć, ale to kolejny pomysł eurokratów. Otóż, wstępne założenia dotyczące nowej normy emisji spalin Euro 7 zakładają wprowadzenie pomiaru emisji pyłów z… tak, tak, dobrze się Państwo domyślają… hamulców i opon. Ograniczenia emisji objąć mają wszystkie typy i rodzaje pojazdów, w tym samochody elektryczne i ciężarówki. Obecnie Komisja Europejska pracuje nad szczegółowymi przepisami, które obejmą te ramowe założenia. Czasu nie zostało już dużo, bo w wypadku samochodów osobowych norma Euro 7 ma zacząć obowiązywać od 1 lipca 2025 roku.
Ograniczenie emisji pyłów z opon i hamulców oznacza przygotowanie tabel dopuszczalnych limitów emisji i kar za przekroczenie norm. Co więcej, pojazdy z homologacją Euro 7 muszą spełniać wymagania normy przez 10 lat lub 200 tys. km przebiegu. Auta mają być też wyposażone w czujniki, które na bieżąco będą monitorować emisję pyłu z klocków hamulcowych i opon. Internet już żartuje, że samochody Euro 7 będą musiały być wyposażone w odkurzacz przy kołach, „wyłapujący” cząstki stałe tak, aby nie trafiały do atmosfery. W sumie to nie ma się z czego śmiać(!) – brytyjski startup, The Tyre Collective, zaprezentował takie rozwiązanie już w 2020 roku.
Tymczasem producenci nie radzą sobie ze zwykłymi DPF-ami, i nie mówię tu wcale o zjawisku wycinania przez właścicieli aut filtrów cząsteczek stałych. Jak się okazuje, w samej tylko Szwajcarii, która przywiązuje bardzo dużą wagę do technicznej sprawności pojazdów dopuszczanych
do jazdy po drogach, aż 20% samochodów miało wielokrotnie przekroczone dozwolone emisje szkodliwych cząsteczek stałych. Zamiast dopuszczalnych szwajcarskimi normami 250 tysięcy cząstek, z rury wydostawało się ok. miliona lub więcej. Co prawda, w wielu europejskich krajach samochód, który emituje do miliona cząsteczek, przejdzie przegląd techniczny, ale problem pozostaje, tym bardziej, że norma Euro 7 również zaostrzy te wymagania.
Jak widać, ekologiczna spirala zaostrzania przepisów przez urzędników Unii Europejskiej trwa w najlepsze. Pojawiają się nowe obszary, w których to eurokraci chcą się wykazać pod względem ochrony środowiska i dbania o zdrowie mieszkańców, przez co zaczynają wdrażać w życie coraz to dziwniejsze, żeby nie powiedzieć, głupsze pomysły. Wkrótce nieekologicznym pojazdem stanie się również rower – przecież on też ma opony i hamulce. Pozostaje mieć nadzieję, że producenci pojazdów przemówią urzędnikom do rozsądku. Inaczej horrendalne koszty za odkurzacz w samochodzie zapłacimy znowu my, kierowcy.
0 komentarzy dodaj komentarz