Każdy współczesny samochód umożliwia podróżowanie bezpieczne, oszczędne i względnie szybkie w konkretnych sytuacjach drogowych. Wykorzystanie tych możliwości zależy od wiedzy i umiejętności kierowcy. Można spowodować groźny wypadek, jadąc pojazdem wysoko ocenianym w testach bezpieczeństwa. Można też, mimo znacznej liczby koni mechanicznych pod maską, uzyskiwać w podróżach marne prędkości przeciętne, zużywając przy tym niewspółmierne do efektów ilości paliwa. Racjonalnego posługiwania się pojazdem nie uczą jednak podstawowe kursy nauki jazdy. Doskonalenie kwalifikacji w tym zakresie następuje (albo nie) przede wszystkim na skutek długotrwałej praktyki. Wszelka zewnętrzna pomoc dydaktyczna jest tu zazwyczaj kosztowna lub trudno dostępna, gdyż najbardziej kompetentnie udzielać by jej mogli mistrzowie motorowych sportów i... producenci samochodowych części.
Sukcesy w rajdach i wyścigach uzyskuje się dzięki trójstronnym kompromisom dynamiki, oszczędności i dopuszczalnego ryzyka. Z kolei konstruktorzy opon, silników, zawieszeń, układów hamulcowych itp. sprawdzają wszelkie nowe rozwiązania w warunkach ekstremalnych, więc wiedzą najlepiej, jak dają się one wykorzystywać optymalnie. Niestety, wszyscy ci potencjalni nauczyciele nie mają zwykle czasu na upowszechnianie zdobytych doświadczeń. Zastępują ich w tym rozmaici motoryzacyjni znachorzy. Znachor zaś w każdej dziedzinie tym się różni od profesjonalisty, że przeświadczenia o słuszności głoszonych poglądów nie opiera ani na teoretycznej wiedzy, ani na osobistych sukcesach praktycznych. Na wszystko ma jednak swoje kategoryczne, wzajemnie niespójne recepty, a w każdej z nich łączy elementy racjonalne, obiegowe głupstwa i jakąś wiedzę tajemną, urągającą podstawowym prawom fizyki.
Obecnie na przykład powielane są recepty znachorów, zapewniające rzekomo rewelacyjne oszczędności paliwa. Zgodnie z nimi, jeździć trzeba jak najwolniej, najlepiej na najwyższym biegu. Hamować za to powinno się silnikiem, a nie hamulcami, bo to podobno bardziej ekonomiczny sposób zamiany energii kinetycznej na ciepło. Silnik też trzeba gasić przy każdej okazji, by pracował tylko podczas przekazywania napędu. A z bagażnika należy wyrzucić stare gazety, dzięki czemu ogólna masa pojazdu korzystnie się zmniejszy. Tylko ta ostatnia rada wydaje się całkowicie słuszna, jeśli nie wyrzucamy tych gazet do rowu.
Stosowanie innych pomysłów z tej serii oznacza nieuchronne zagrożenia bezpieczeństwa i płynności ruchu na drogach oraz awarie mechanizmów, przy znikomych bądź żadnych oszczędnościach paliwa. Znachor tym się jednak nie przejmuje, gdyż po pierwsze, on niczego nie nakazuje, on tylko doradza, a odpowiedzialność i tak spoczywa przecież na kierowcy. Po drugie, mówimy przecież tylko o oszczędności paliwa. Gdy mowa będzie o bezpieczeństwie lub o optymalnym skracaniu czasu przejazdów, to znachor ma inne recepty, w znacznej części odwrotne, a przez to również nietrafne.
0 komentarzy dodaj komentarz