Dostarczona do ekspertyzy uszkodzona turbosprężarka pochodząca z samochodu VW passat z silnikiem 1,8 turbo już na pierwszy rzut oka wydała się nam podejrzana…
Mimo dokładnych oględzin nie udało się odnaleźć na tej turbosprężarce żadnych oznaczeń producenta, co nawet dla laika jest wystarczającym dowodem, że ma do czynienia z nieoryginalnym produktem.
Fotografia nr 1 przedstawia turbosprężarkę dostarczoną do weryfikacji, a na zdjęciu obok (nr 2) pokazany jest oryginalny produkt firmy KKK. Różnice widać gołym okiem.
Na przykład w obu urządzeniach odmienna jest konstrukcja grzybka zaworu upustu spalin umieszczonego w żeliwnym korpusie. W turbosprężarce oddanej do ekspertyzy rozwiązanie dźwigni oraz zamocowanie grzybka uznać trzeba za zdecydowanie wadliwe. Sztywne, spawane połączenie (fot. 3) uniemożliwia szczelne zamykanie zaworu.
Po ustawieniu dźwigni w pozycji zamknięcia szczelina pozostająca pomiędzy grzybkiem a gniazdem miała szerokość aż 2 mm! Wada ta musi w sposób bezpośredni wpływać negatywnie na wykorzystanie energii spalin, a pośrednio także na moc doładowywanego silnika. Poza tym sztywność tej konstrukcji w warunkach wysokich temperatur powoduje przyspieszoną awaryjność układu – pęknięcia spawów i nitów. Dlatego firma KKK zastosowała tu całkiem inny mechanizm sterowania zaworu.
Następnie w wyniku analizy porównawczej układów wirujących stwierdzono znacznie większą masę wirników sprężarki i turbiny w produkcie nieoryginalnym. Większa masa elementów wirujących sprawia, że znacznemu wydłużeniu ulega czas reakcji turbiny na zmianę parametrów roboczych silnika wpływających na ilość wytwarzanych spalin. Z punktu widzenia kierowcy jest to czas reakcji silnika na wciśnięcie lub zwolnienie pedału przyspieszenia. Zjawisko to staje się przyczyną wzrostu zużycia paliwa oraz zmniejszenia dynamiki ruchu samochodu.
Kolejną zauważoną wadą było niesymetryczne położenie otworu odpływowego oleju z turbosprężarki (fot. 5). Usterka ta może powodować problemy z grawitacyjnym spływem oleju z turbiny, co w konsekwencji może być przyczyną jego niepożądanego przedostawania się do układów wydechowego i dolotowego.
Opisane wyżej błędy konstrukcyjne i wykonawcze nie były jednak główną przyczyną dostarczenia wadliwej turbosprężarki do naszej ekspertyzy. Najważniejszy problem jej użytkownika polegał na tym, że uległa ona całkowitemu uszkodzeniu już po dwóch dniach eksploatacji. Po prostu pękł w niej wał wirnika przy kole turbiny. Nie był to jednak skutek wadliwego łożyskowania, bo nie stwierdziliśmy żadnych uszkodzeń łożysk. Wał pękł z powodu wad materiałowych. Okazuje się, że i tego można się spodziewać w takim „prawie oryginalnym” produkcie. „Prawie” robi w tym wypadku kolosalną wręcz różnicę! |
0 komentarzy dodaj komentarz