Koalicja R2RC apeluje o wprowadzenie zmian w działalności stacji kontroli pojazdów. Celem ma być usunięcie patologii polegających na dopuszczaniu przez diagnostów do ruchu pojazdów w złym stanie technicznym na podstawie fikcyjnych przeglądów.
R2RC powołuje się na raport, w którym NIK przepytała policjantów o możliwe przyczyny wypadków na polskich drogach. W anonimowych badaniach policjanci szacowali, że nawet 10% drogowych kolizji może być powodowane złym stanem technicznym pojazdów. W 2014 roku we wszystkich wypadkach na polskich drogach zginęło 3171 osób, 42 177 odniosło rany, a łączne straty materialne są szacowane na prawie 50 mld zł.
Koalicja wzywa do zmian prawnych pozwalających uniemożliwić "turystykę przeglądową". Ponieważ SKP nie mogą konkurować cenami usług (są one ustalane urzędowo), niektórzy nierzetelni diagności w pogoni za zyskiem "nie zauważają" podczas badań ewidentnych usterek, a nawet przybijają pieczątkę bez oglądania auta. W rezultacie niesprawne pojazdy są przyczyną wypadków; tracą też warsztaty, producenci i dystrybutorzy części.
W Polsce na jedną stację diagnostyczną przypada 5,1 tys. pojazdów, podczas gdy w Holandii tylko 1 tys. Odsetek przeglądów z wynikiem negatywnym to w Polsce 1,5% ogólnej ich liczby, a w Holandii 25%. Z kolei badań przeprowadzanych na drogach nie przechodzi u nas aż 36% aut, podczas gdy w Holandii 14%, a 13% we Włoszech.
Zmiany w przepisach powinny pójść w dwóch kierunkach. Pierwszy to wprowadzenie jednolitego systemu administracyjnego nadzoru nad stacjami, drugim jest ustanowienie rejestru diagnostów i obowiązek ich dodatkowego doskonalenia zawodowego.
Stanowisko R2RC zostało przedstawione na konferencji prasowej, która odbyła się 3 listopada 2015 roku w Warszawie. Gospodarzami konferencji byli: Alfred Franke – prezes SDCM, Jarosław Cichoń – wiceprezes STM i Jerzy Maliński – prezes Moveo.
2015-11-19 14:08
Nie tylko stacje
Krzysztof Kuźmicki
A pojazdy które byle jak są naprawiane po kolizjach ( tam gdzie nawet dowód rej. nie był zabrany ). Powyższe jest związane z likwidacją przez Ubezpieczycieli szkód jako tzw. całkowitych. W trakcie likwidacji szkody stwierdza się szkodę całkowitą, wykonuje stosowne wyliczenia częściowe i ubezpieczyciel jest zadowolony z faktu zakończenia likwidacji danej szkody. Fakt jednak takiej likwidacji z reguły wiąże się z tym, że taki pojazd jest naprawiany, a w zależności od wykonawcy naprawa może być różna i w dalszej kolejności skutkować kolejnym zdarzeniem nie koniecznie już związanym z tylko z kolizją. Kolejne może być już wypadkiem. Wystarczy że zmieniające się pewne uregulowania w przepisach, a ubezpieczyciele szybko przeliczają ile to wzrosną stawki 9 ile razy to się słyszy ). Jestem ciekaw ile zmniejszyłyby się stawki OC, gdyby faktycznie szkoda całkowita była całkowitą. Czy ktoś pokusił się o przeprowadzenie analizy wcześniejszych zdarzeń pojazdów które uczestniczyły w wypadkach. Pomijam tu napędzenie koniunktury na rynku. Pozdrawiam Krzysztof
1 komentarzy dodaj komentarz