Trafił już do Sejmu projekt nowelizacji Ustawy Prawo o Ruchu Drogowym. Przeciw niektórym jego zapisom protestuje SDCM, a czyni to w interesie niezależnych warsztatów, producentów części i użytkowników samochodów.
Celem tej nowelizacji, przygotowanej przez Ministerstwo Transportu, Budownictwa i Gospodarki Wodnej, jest dostosowanie polskiego prawa do standardów unijnych, a dokładnie do Dyrektywy 2007/46/WE dotyczącej homologacji pojazdów i części motoryzacyjnych. Jednak regulacja europejska wyraźnie stanowi, iż obowiązkowi homologacji podlegają wyłącznie części i wyposażenie pojazdów istotne dla bezpieczeństwa ich użytkowników lub mogące stwarzać zagrożenie dla innych uczestników ruchu drogowego. Jednocześnie w unijnym dokumencie podkreśla się konieczność godzenia tych wymogów na zasadzie „sprawiedliwej równowagi” z ochroną środowiska naturalnego, a także z interesami konsumentów, producentów i dystrybutorów korzystających z konkurencyjnych swobód w tym segmencie rynku.
W innych państwach, np. W Czechach, ustalenia tej dyrektywy zostały wprowadzone do krajowego prawa bez żadnych zmian. Polski projekt nowelizacji Ustawy rozszerza natomiast obowiązek homologacji na niemal wszystkie elementy pojazdów, a więc nie tylko (co zrozumiałe) na okładziny hamulcowe lub amortyzatory, lecz nawet na spinki do mocowania tapicerki. Ponieważ polskie prawo obowiązuje tylko w Polsce, producenci działający na naszym rynku byliby jako jedyni w Unii Europejskiej obciążeni tak zaostrzonymi rygorami i niekonkurencyjni względem przedsiębiorstw zagranicznych o podobnym profilu działalności.
Konsekwencją takich zmian byłby wzrost cen części samochodowych o około 20% na polskim rynku wewnętrznym i w eksporcie, co obniży rentowność krajowych producentów, dystrybutorów i niezależnych warsztatów. Może więc doprowadzić do upadłości wielu przedsiębiorstw branży zatrudniającej obecnie ponad 225 tys. pracowników i płacącej rocznie przeszło 10 mld złotych z tytułu podatków i składek ZUS. Tak stanie się wówczas, gdy zmotoryzowani konsumenci zmuszeni zostaną do kupowania tańszych, a więc z reguły gorszych części zamiennych. To zaś z kolei będzie mieć negatywny wpływ na ogólne bezpieczeństwo ruchu drogowego i ochronę środowiska naturalnego.
Można się dziwić, iż niejako „kuchennymi drzwiami”, resort Rządu RP odpowiedzialny za zrównoważony rozwój rynku motoryzacyjnego w Polsce usiłuje wprowadzić ponownie różne niesprawiedliwe i nieracjonalne zasady, panujące na nim jeszcze przed pamiętną unijną dyrektywą GVO. Powody tych działań nie są jasne ani, tym bardziej, jawne.
Alfred Franke, prezes Stowarzyszenia Dystrybutorów i Producentów Części Motoryzacyjnych (SDCM), poproszony o skomentowanie tej sprawy powiedział: Decyzja o przyszłości polskiej niezależnej branży motoryzacyjnej spoczywa obecnie w rękach naszych parlamentarzystów. Ze swej strony jesteśmy przekonani, że unijną dyrektywę można implementować do polskiego porządku prawnego w sposób bardziej korzystny dla wielu aspektów naszej krajowej gospodarki. Dlatego apelujemy do wszystkich zainteresowanych, a także do opinii publicznej i mediów o zdecydowane zabranie głosu w tych newralgicznych kwestiach!
0 komentarzy dodaj komentarz