Rząd rozważa wprowadzenie corocznego "podatku ekologicznego", który miałby obciążyć finansowo wszystkich kierowców.
Według autorów pomysłu przyniosłoby to same plusy – do budżetu wpłynęłyby pieniądze, a producenci pojazdów skorzystaliby na prognozowanej sprzedaży nowych samochodów. Pytanie tylko, czy plusy będą dotyczyły także kierowców i czy argumenty wytaczane „za” wprowadzeniem nie zostały celowo spreparowane?
Jednak nie wszystkie
Pierwszy argument jest taki, że podatek obowiązuje już w 17 krajach i dlatego Polska wydaje się być outsiderem. Jednak nie wprowadzono go np. we Włoszech, Francji i Belgii, czyli krajach, gdzie liczba samochodów na 1000 mieszkańców znacznie przekracza polskie wskaźniki. Podatku nie ma także w Słowacji, Czechach czy na Węgrzech, gdzie poziom nasycenia samochodami jest zbliżony do Polski.
Podatek różne ma imię
Natomiast w krajach, które wprowadziły podatek ekologiczny, w rzeczywistości mamy do czynienia z innym typem opłat. W Danii podatek płacą tylko posiadacze aut z silnikiem Diesla, które nie posiadają filtra cząstek stałych. We Francji o ekologię w motoryzacji zabiega się metodami motywującymi kierowców do zakupu bardziej ekologicznych pojazdów, poprzez dopłaty do zakupu takowych. W Niemczech podatek także jest uzależniony nie od emisji dwutlenku węgla, a od pojemności silnika i spełnianej normy Euro.
Nowe czy używane
Teraz argument zwiększenia sprzedaży nowych samochodów. Jak podaje Europejskie Stowarzyszenie Producentów Pojazdów (ACEA), w pierwszym kwartale 2010 wzrost sprzedaży nowych samochodów we Włoszech (które nie wprowadziły podatku) wyniósł 23,2% w porównaniu z rokiem ubiegłym. Tymczasem w Niemczech odnotowano spadek sprzedaży o 22,8%.
Wprowadzenie podatku ekologicznego ograniczy zapewne import samochodów używanych. Jednak, jak pokazują dane statystyczne, import samochodów używanych odmładza polski park samochodowy. Od dłuższego czasu średni wiek samochodów sprowadzanych do naszego kraju to blisko 10 lat (w 2009 roku nawet około 9). Wyniki kwietniowego importu, podobnie jak te z marca, potwierdzają, że Polacy sprowadzają coraz nowsze auta. Niemal połowę importowanych pojazdów stanowiły auta w wieku od 4 do 10 lat, a auta w wieku do 4 lat stanowiły ponad 10% importu.
Wypadki czy odnowienie?
Zwolennicy ograniczenia importu używanych aut przywołują też argument pogorszenia się bezpieczeństwa ruchu drogowego. Jednakże w naszym kraju brak wiarygodnych danych potwierdzających tę tezę. Także z europejskich statystyk policji wynika, iż zły stan techniczny samochodu jest przyczyną zaledwie kilku procent wypadków. Przyczyną ogromnej większości wypadków i tak pozostaje błąd kierowcy.
Pewne jest natomiast, że dzięki importowi używanych pojazdów rośnie krajowy park samochodowy i powoli gonimy Europę, która dziś ma znacznie więcej samochodów w przeliczeniu na 1000 mieszkańców. Dla przykładu w Niemczech są to 554 samochody, w Austrii 539, we Francji 500, w Wielkiej Brytanii 499, w Szwecji 496, w Hiszpanii 476, a w Polsce (wg CEP) zaledwie 422 samochody na 1000 mieszkańców. Zdaniem ekspertów, ta liczba i tak jest zawyżona.
Czy naprawdę ekologiczny?
Podatek ekologiczny w rzeczywistości, niestety, niewiele też ma wspólnego ma z ekologią i jego wpływ na ochronę środowiska będzie znikomy. Emisje z transportu stanowią około 20% światowej emisji dwutlenku węgla, z czego jednak zdecydowana większość zanieczyszczeń wytwarzana jest przez samochody ciężarowe.
Poza tym produkcja nowych samochodów także powoduje wydzielanie do atmosfery dużych ilości dwutlenku węgla. Za przykład może tutaj posłużyć firma Daimler, która sama przyznaje („Sustainability Report 2009”), że emisja CO2 przy procesie produkcji samochodów zwiększyła się w niej z ok. 2,5 mln ton w latach dziewięćdziesiątych do ponad 3,5 mln ton obecnie.
Poza tym do produkcji samochodów wymagane jest duże zapotrzebowanie na różnego rodzaju metale (głównie stal, aluminium, miedź, ołów, cyna, cynk). A z ich wydobyciem i wytopem wiążą się takie problemy, jak rosnące składowiska odpadów, oczyszczanie ścieków przemysłowych, groźnych dla wód powierzchniowych i gleb, ochrona powietrza przed emisją toksycznych gazów i pyłów.
***
Zanieczyszczenia powietrza w przypadku transportu wynikają w głównej mierze ze zwiększonego zużycia paliwa. Nieumiejętna jazda, zbyt duża prędkość, gwałtowne przyspieszanie powodują ponad 10% wzrost zużycia paliwa, a zatem emisji CO2 przez pojazd. Dodatkowo nieprawidłowe ciśnienie w oponach, czy też brudne filtry powietrza – to jedne z przyczyn nadmiernego zużycia paliwa, o wadze znacznie większej niż wiek samochodu. Wniosek z tego taki, że lepiej skupić się na edukacji kierowców, np. w kierunku bardziej ekologicznej jazdy, jak i dokonywania regularnych przeglądów samochodów, co pozwoli uniknąć nadmiernego i niepotrzebnego zanieczyszczania środowiska. Sięganie do kieszeni kierowców z pewnością nie jest działaniem, które pomoże rozwiązać istniejące problemy.
www.sdcm.pl
0 komentarzy dodaj komentarz