Zapominamy o nim często podczas okresowych przeglądów samochodów naszych klientów, lecz nawet już pierwsze lekkie mrozy sprawiają, że problem wcześniej bagatelizowany wraca w rozpaczliwych telefonach.
To rzecz normalna, że w niskich temperaturach wzrasta zapotrzebowanie na energię niezbędną do uruchomienia silnika, a jednocześnie spada moc rozruchowa akumulatora. Przeciętny użytkownik samochodu wie już od dawna, iż w takich warunkach nie powinien włączać wraz z rozrusznikiem wszystkich odbiorników elektrycznych, zwłaszcza tych "zimowych", szczególnie energochłonnych, jak podgrzewane szyby, lusterka, siedzenia... Pamięta też przeważnie, by na czas rozruchu wcisnąć pedał sprzęgła, zmniejszając opory stawiane przez zgęstniały olej w skrzyni biegów. Przeważnie jednak ta cała wiedza okazuje się mało przydatna i pozostaje tylko dzwonić po pomoc do znajomego warsztatu.
Nie dajmy się zaskoczyć!
Na takie alarmy warsztat musi być przygotowany, czyli dysponować mobilnym serwisem akumulatorowym w okresie mrozów. To pozwoli szybko dojechać do dobrze znanego klienta z przygotowanym już dla niego zastępczym akumulatorem, oczywiście w pełni naładowanym. W tym wypadku jest to rozwiązanie znacznie lepsze niż korzystanie z jakichś zewnętrznych urządzeń rozruchowych lub "pożyczanie" prądu z własnego pojazdu, gdyż po takim awaryjnym odpaleniu wyczerpany akumulator klienta nieprędko, jeśli w ogóle, odzyska energię do samodzielnej akcji, a silnik może pechowemu kierowcy ponownie zgasnąć już za najbliższym rogiem. W stosunku do nieznajomych bezpieczniej jest poprzestać na tradycyjnych metodach (kable rozruchowe, samostart, linka holownicza itp.), gdyż źle byłoby stracić akumulator, nie zyskując nowego klienta.
Niezależnie jednak od sposobu uruchomienia opornego silnika zawsze warto na miejscu szybko zdiagnozować przyczynę awarii: czy leży ona po stronie zużytego akumulatora, czy wynika z jego słabego ładowania przez alternator albo z jakichś jeszcze innych powodów. Obecne alternatory mają elektroniczne regulatory, które powinny przy wolnych obrotach silnika i włączonym obciążeniu (światła, ogrzewanie szyby, itd.) utrzymywać na zaciskach wyjściowych napięcie w zakresie 14,1 do 14,4 V. Wartości wyższe lub niższe świadczą o niesprawności obwodu ładowania. Trzeba więc mieć ze sobą uniwersalny miernik elektryczny i... zapas wizytówek ułatwiających klientowi dotarcie do naszego serwisu na ewentualny dalszy ciąg naprawy.
Warsztatowa kuracja
Po wymontowaniu wyczerpanego akumulatora z samochodu należy w pierwszej kolejności wyczyścić jego obudowę i bieguny, a potem podjąć próbę doładowania. Trzeba to robić w sposób prawidłowy, czyli zgodnie z zasadą, że prąd ładowania mierzony w amperach nie może przekraczać 1/10 liczby charakteryzującej nominalną pojemność akumulatora. Tak więc np. przy pojemności 60 Ah prąd maksymalny powinien wynosić poniżej 6 A, przy 100 Ah – 10 A itd. Unika się dzięki temu przeładowania akumulatora, a czasem nawet jego trwałego uszkodzenia.
Efektywność tego procesu można kontrolować specjalnym przyrządem, lecz najprostszą metodą jest użycie dowolnego miernika elektronicznego z opcją pomiaru napięcia, czyli woltomierza z zakresem pomiarowym do 20 V i podziałką 0,01 V. Po podłączeniu go do biegunów akumulatora mierzone jest napięcie w stanie spoczynku. Jeśli wynosi ono 12,7 V – 12,8 V, akumulator naładowany jest w 100%, wynik poniżej 12,2 V oznacza rozładowanie. Napięcie 12,5 V (ok. 60% naładowania) to wartość graniczna, przy której ładowanie prostownikiem należy kontynuować.
Jednak uzyskanie nawet idealnych efektów nie oznacza jeszcze, że będą one trwałe. Wiele tu bowiem zależy od prądu upływności, czyli samoczynnego rozładowywania się akumulatora przez odpływ ładunków elektrycznych po jego powierzchni. Tendencję tę najlepiej jest kontrolować tzw. cęgami prądowymi zapinanymi na przewodach odchodzących od akumulatora. Zakres pomiarowy tego przyrządu powinien zaczynać się od 0,001 A (1mA). Dopuszczalna wartość prądu upływności wynosi 70 mA, choć już 50 mA może spowodować rozładowanie akumulatora w ciągu kilku dni postoju auta. Można do tego celu użyć też ewentualnie zwykłego miernika elektronicznego z funkcją pomiaru prądu stałego (amperomierza), wykorzystując zakres pomiarowy do 200 mA. Miernik ten włącza się szeregowo w obwód akumulatora podłączonego do samochodowej instalacji pomiędzy biegun i zdjętą z niego klemę, przy nieczynnych wszystkich odbiornikach energii.
2014-02-09 02:16
akumulatory
Marek Marecki
Wcale nie ma reguły co do tych niemieckich, ani w ogóle zagranicznych, gdzie przepłaca się za markę, a przewożone i magazynowane są często w tak tragicznych warunkach, że po paru tygodniach często już się niespecjalnie do czegokolwiek nadają.
1 komentarzy dodaj komentarz