Na postawione w tytule pytanie mógłbym odpowiedzieć: nie świeci, bo nie musi, są w końcu inne rzeczy, które się lepiej do tego nadają... Nie byłaby to jednak poważna odpowiedź, tylko jakieś wykręty.
Skąd wzięło się w ogóle to dziwne pytanie? Otóż z przeprowadzanych przeze mnie sondaży i konsultacji na temat szaty graficznej naszego pisma. Jako jej pomysłodawca i realizator ustawicznie nagabuję, kogo się da, o ocenę efektów tej mojej pracy. Pytam więc profesjonalnych wydawców i zwykłych konsumentów drukowanego słowa. Muszę stwierdzić nieskromnie, że na ogół dość chwalą, ale jest jedna sprawa budząca żywe kontrowersje. Właśnie ten rodzaj używanego przez nas papieru. Wybrałem go nie przypadkiem, lecz nie przypuszczałem, że aż tyle osób ten fakt zauważy i skomentuje, wyrażając skrajnie odmienne opinie.
Gdyby taka rozbieżność poglądów dotyczyła całej koncepcji graficznej lub poszczególnych, składających się na nią elementów, zacząłbym (choć nie bez żalu) natychmiast modyfikować swoje pomysły w poszukiwaniu rozwiązań kompromisowych lub neutralnych. Grafika prasowa jest sztuką użytkową i z tej racji nie może hołdować jakimkolwiek gustom uważanym przez część odbiorców za skrajne. Inaczej ma się jednak sprawa z rodzajem papieru. Tutaj główną rolę odgrywają kryteria obiektywne, oparte nie tylko na przesłankach ekonomicznych, lecz także, a może nawet przede wszystkim, na prawach optyki i regułach ergonomii.
Fachowcy, oczywiście, od razu poznali, że stosowany przez nas papier to tak zwana "matowa kreda", ale... Jedni uznali użycie tego materiału za interesujące odejście od nazbyt już powszechnej i długotrwałej mody na "wysoki połysk", obowiązującej wśród wszelkich kolorowych magazynów. Inni pytali, nie bez pewnej złośliwości, czy nie przesadziłem, wprowadzając do branżowego miesięcznika papier, na którym zwykle drukuje się encyklopedie i ekskluzywne czasopisma hobbystyczne. Ludzie w sprawach wydawniczych niezorientowani skłonni byli przypuszczać, że to z oszczędności (daleko w ten sposób mijali się z prawdą) albo dla ekologii (tu racji mieli więcej). Stwierdzali też przy tym z lekkim zaskoczeniem, że bez tego "błyskania po oczach" czyta się jakoś wygodniej. I o to nam właśnie chodziło przede wszystkim.
Pamiętam, że w moich, dawnych już, studenckich czasach silnie błyszczący, kosztowny wówczas kredowy papier pomagał ukrywać rozmaite niedostatki prac dyplomowych przed promotorami i recenzentami. Warto było przy tym zadbać dodatkowo, by maszynistka przepisująca takie dzieło nie zakładała świeżej taśmy do maszyny. Profesor, któremu wypadło to czytać wieczorem, próbował wyławiać chudziutkie literki ze świetlistego tła, przecierał okulary, manipulował abażurem lampy, by w końcu dojść do wniosku, że chyba praca jest jako taka.
Sądzę, że nasi P.T. Czytelnicy są od tych dawnych profesorów młodsi i lepszym dysponują wzrokiem, ale czy zawsze mają równie dobre warunki do czytania? Poza tym pismo fachowe to nie "lekki" magazyn do przeglądania w poczekalni. Tu trzeba często zamieszczać rysunki techniczne lub schematy z mnóstwem drobnych szczegółów, oznaczeń, odsyłaczy. Każdy papier jest, jak powiadają, cierpliwy. Czytelnikowi cierpliwości może jednak zbraknąć, a do poniechanej lektury już się ciężko wraca. Musimy też liczyć się z tym, że każdy wysyłany do warsztatów egzemplarz "Autonaprawy" może służyć (i oby tak było!) więcej niż jednej osobie. Matowa kreda taką intensywną "eksploatację" wytrzymuje lepiej niż błyszcząca.
0 komentarzy dodaj komentarz