Kilkadziesiąt tysięcy polskich właścicieli zabytkowych samochodów wiosną wyjeżdża nimi na ulice. Liczba posiadaczy wiekowych jednośladów jest jeszcze większa. Co roku przybywają nam kolejne tysiące oldtimerów...
Daleko nam jeszcze pod tym względem do naszych zachodnich sąsiadów, u których już w marcu 2007 roku zarejestrowano milionowy pojazd zabytkowy, jednak i polska dynamika wzrostu jest imponująca. Dla wielu osób posiadanie oldtimera stanowi znakomitą okazję na aktywne spędzenie wolnego czasu z rodziną i przyjaciółmi, podczas zlotów i rajdów, a także podczas weekendowych wypadów za miasto.
W PRL starsze pojazdy traktowano jak zło konieczne. Rynek samochodowy był ubogi, więc często auta wyprodukowane przed 1939 rokiem były używane na co dzień, a nawet do celów zarobkowych, przez ludzi, których nie było stać na zakup czegoś nowszego. Jeden z trzech ocalałych polskich fiatów 518 był w latach 50. przebudowany na pick-up do wożenia towarów. Znany jest przypadek unikalnego mercedesa 200 z 1936 roku, który do 1977 roku woził skrzynki z warzywami. Szczęśliwym trafem dostał się z czasem w ręce młodego pasjonata, który odrestaurował go do stanu fabrycznego.
Na zdjeciach poniżej: Współczesny kierowca samochodowo-motocyklowy potrzebuje
dość długich ćwiczeń, by opanować prowadzenie tego rodzaju pojazdów
Po 1989 roku status zabytkowego pojazdu zmienił się na lepsze. Jeżdżą nimi już tylko ci, którzy chcą, choć nie muszą. Posiadanie takiego okazu jest dziś nie tylko przyjemnością, lecz także oznaką wyższego statusu społecznego i finansowego, więc właścicielami motoryzacyjnych zabytków są menadżerowie, lekarze, architekci, prawnicy, znani aktorzy… Pięknie odrestaurowany fiat 125p wzbudza obecnie na miejskim parkingu większe zainteresowanie, niż np. nowy maserati gran turismo (sam taką scenę widziałem w Warszawie)! Profesjonalna renowacja oldtimera to koszt rzędu kilkudziesięciu tysięcy złotych, a w przypadku unikalnych samochodów – nawet ponad 200 tys. złotych. Epoka amatorskich napraw samochodowych staroci zakończyła się bezpowrotnie. Polskie specjalistyczne warsztaty nie ustępują jakości usług tym z Niemiec lub Wielkiej Brytanii, ceny zaś, choć wysokie, nadal przyciągają drogą internetowych ofert setki kolekcjonerów z innych krajów Europy.
Z drugiej strony, dla wielu osób posiadanie oldtimera to nostalgiczna podróż w czasie do lat wczesnego dzieciństwa i młodości. Ludzie kupują samochód, motocykl lub skuter, jakim jeździł ojciec bądź dziadek, jaki sami podziwiali na ulicy lub na plakacie przyczepionym pinezkami nad łóżkiem. Często przejażdżki takim pojazdem stanowią atrakcyjną formę spędzania wolnego czasu w gronie rodziny lub przyjaciół.
Taki zabytkowy samochód może sprawić swemu właścicielowi wiele przyjemności nawet wówczas, gdy nie jest dopuszczony do ruchu na drogach publicznych, a przystosowanie go do rejestracji wymaga przeróbek niezgodnych z duchem epoki
Osoby mniej skłonne do wspomnień dostrzegają w zabytkowych pojazdach doskonałą lokatę kapitału. Popularna niegdyś warszawa M-20 z „garbatym” nadwoziem jeszcze kilkanaście lat temu kosztowała ułamek ceny nowego „malucha”. Dziś dobrze odrestaurowany egzemplarz ma wartość ponad 50 tys. złotych. Jeszcze w latach 80. ocalałe motocykle „sokół” wyceniano niżej od nowej, enerdowskiej „emzetki” z Polmozbytu. Dziś kwota 120 tys. złotych za kompletny egzemplarz jest uznawana za przystępną, a nieliczne motocykle wystawiane na portalach aukcyjnych są powodem ostrej walki pomiędzy licytującymi.
W Niemczech niektóre oldtimery w ciągu dwóch lat zyskały nawet do 350% wartości. Zwykle jednak ceny większości oferowanych tam pojazdów rosną średnio kilkanaście procent w skali roku. W 2000 r. porsche 911 carrera model ‘73 było wyceniane na 60 tys. euro. 10 lat później jeden z 1636 egzemplarzy tego unikalnego auta przekroczył granicę 200 tys. euro i nie jest to zapewne koniec tego trendu. Najbardziej poszukiwane modele to zwykle auta o dobrych lub wybitnych osiągach lub pojazdy wyprodukowane w znikomych ilościach, a także wczesne egzemplarze lub prototypy. Tak dzieje się i u nas w przypadku banalnego z pozoru fiata 126p. „Maluchy” z pierwszych roczników zyskują status pojazdów kolekcjonerskich, pod warunkiem, że są w oryginalnym stanie bez elementów z nowszych serii.
Samochodom zarejestrowanym jako zabytkowe nie wolno przekraczać 50 km/h,
nawet gdy pod względem technicznym stać je na znacznie więcej
Na świecie rynek zabytkowych pojazdów rozwija się niezwykle dynamicznie. Dzieje się tak niezależnie od tego, czy światowe rynki przeżywają koniunkturę, czy też kryzys, jak ten z 2008 roku. Najzamożniejsi lepiej znoszą wszelkie „turbulencje” na rynkach finansowych niż przedstawiciele middle class, tkwiącej po uszy w bankowych kredytach na dom lub nowy samochód. Istnieje duża grupa osób, które kupują wyłącznie pojazdy o wartości ponad 150 tys. euro. Na aukcjach Sotheby’s i Bonhams nabywców znajdują pojazdy z segmentu Premium, wyceniane na kwoty ponad miliona euro.
Wbrew pozorom, nie są to wyłącznie petrodolarowi milionerzy z krajów Bliskiego Wschodu, Japończycy czy też przedstawiciele amerykańskiej finansjery, lecz także Rosjanie i osoby pochodzące z krajów postkomunistycznych. W listopadzie 2009 roku światowe media podały informację, że anonimowy rosyjski miliarder zakupił mercedesa 770 za kwotę kilku milionów euro. Pod koniec lat 30. ubiegłego stulecia pojazd ten należał podobno do Kancelarii Rzeszy, gdzie pełnił funkcję limuzyny Hitlera.
Wspólny garaż dla zabytkowych samochodów wielu właścicieli zorganizowany we Frankfucie nad Menem
w nieczynnej fabryce zapewnia profesjonalną ochronę cennych egzemplarzy
i równocześnie umożliwia zwiedzanie całej kolekcji
Także w Polsce znajdują się pojedyncze egzemplarze pojazdów najwyższej klasy, których obecna wartość przekracza pół miliona euro. Jeden z kolekcjonerów posiada perfekcyjnie odrestaurowany egzemplarzy samochodu-legendy, czyli mercedesa 300 SL „gullwing”. W polskich zbiorach jest także unikalny mercedes 540K, którego wartość jest trudna do oszacowania, ponieważ posiada on tzw. matching numbers - numery nadwozia i silnika figurują w fabrycznym archiwum producenta, co potwierdza jego autentyczność. Istnieje realna szansa, że ten właśnie samochód będzie można obejrzeć na stoisku firmy Mercedes-Benz na tegorocznych targach Moto Nostalgia.
Światowa organizacja samochodów klasycznych FIVA (Fédération Internationale des Véhicules Anciens) - oszacowała, że ponad 9 000 istniejących na świecie firm związanych z rynkiem pojazdów zabytkowych wygenerowało w 2006 roku obrót wartości 16,6 miliarda dolarów. W Niemczech właściciele oldtimerów wydają na ich naprawy równowartość 6 miliardów złotych rocznie.
Wielkie koncerny samochodowe dostrzegają to zjawisko. Od wielu lat w Fellbach koło Stuttgartu działa zorganizowane przez firmę Mercedes Benz centrum profesjonalnej renowacji zabytkowych pojazdów tej marki. Najmłodsze z restaurowanych tam aut mają co najmniej 50 lat. Większość to pojazdy z początku XX wieku. Martin Steinlehner z Mercedes-Benz Museum wyjaśnia, że to skuteczny sposób na długofalowe budowanie wizerunku marki. W 2005 roku Robert Bosch Tradition, dział firmy Bosch zajmujący się klasyczną motoryzacją, uruchomił na platformie internetowej E-bay sklep z oryginalnymi częściami i akcesoriami do zabytkowych pojazdów. Także niektóre koncerny oponiarskie produkują tysiące nowych opon identycznych z tymi sprzed lat. Niepowtarzalną okazją zobaczenia wielu legendarnych pojazdów i zapoznania się z rynkiem oldtimerów w Polsce będą organizowane w Warszawie, w dniach 28-29 maja br., pierwsze Targi Pojazdów Zabytkowych – Moto Nostalgia.
Moto Nostalgia
|
0 komentarzy dodaj komentarz